7 kwietnia 1945
Na miesiąc przed końcem wojny Niemcy podjęli jeszcze jeden beznadziejny wysiłek, mający opóźnić dostawy zaopatrzenia dla Armii Czerwonej, tym samym odwlec w czasie ostateczny upadek III Rzeszy. Nad wracającą do życia, jeszcze nie wyleczoną z wojennej traumy Warszawę nadleciały niemieckie bombowce z misją zniszczenia jedynej działającej przeprawy na Wiśle: świeżo wybudowanego mostu wysokowodnego, położonego kilkadziesiąt metrów na południe od zniszczonego w 1944 mostu przy Cytadeli.
Wspomina Janusz Karpiński (ur. 1936), świadek bombardowania:
W kwietniu 1945 miał miejsce niemiecki nalot na Warszawę. Ludzie powchodzili na dachy, żeby lepiej się przyjrzeć. Cały plac Piłsudskiego był obsadzony przez sowieckie bataliony przeciwlotnicze. Załogę stanowiły kobiety; miały tam porobione bunkry, mieszkały obok dział. Wiem to stąd, że myśmy jako dzieciaki przylatywali tam w ciągu dnia i patrzyli. I wtedy też pobiegliśmy. One nie mogły nas odgonić, bo były zajęte normalną walką. Ładnie to wyglądało, jak reflektory złapały samolot w stożek – wtedy nie strzelali już na chybił trafił, po warkocie, tylko jak po sznurku, wprost w niego. Wszystkie te panie – starsze i młodsze – grzały w tych Szwabów! Przypominam sobie, jak złapały jednego w stożek, to takie robił wygibasy, żeby im uciec...
Jak przyszliśmy na drugi dzień, złapały nas i znalazły kogoś, kto też po polsku umiał mówić i wytłumaczyły nam, że nikt nie powinien wychodzić na dachy i na ulice, kiedy jest walka, bo pociski przeciwlotnicze lecą do góry i nawet jak nie dotrą do celu, a osiągną swój szczytowy punkt, to rozrywają się i spadają w kawałkach. Że to jest takie coś, co się może skończyć śmiercią.
Most udało się obronić dzięki skutecznemu ostrzałowi artylerii przeciwlotniczej i osłonięciu przeprawy zasłoną dymną. Bombowce odleciały nie wyrządzając żadnych szkód.
Widok kobiecej załogi stanowiska artyleryjskiego przykuwał uwagę niejednego warszawiaka, jedna z pamiętnikarek zanotowała:
W głębi, na placu, raczej już na terenie Saskiego Ogrodu, stoją działa przeciwlotnicze. Ogromne. Nie tyle działa, co pierścieniowe lufy. Laboga, jakie długie! Obsługa dział - kobiety. Obok stoi baraczek, żeby miały się gdzie podziać. Żołnierki założyły w oknach baraczku firaneczki. Wydaje mi się, że rozumiem pobudki psychologiczne, którymi się kierowały. One chcą po kobiecemu odpocząć, bodaj tymi szmatkami zasłonić armaty, iluzorycznie odizolować się od znaków wojny.
Źródła:
1)Powroty. Warszawa 1945–46, wybór i opracowanie: Magda Szymańska, Wyd. DSH, Warszawa 2020.
2) Sabina Sebyłowa, Notatki z prawobrzeżnej Warszawy, Warszawa 1985.
Fragment relacji Janusza Karpińskiego o kwietniowym bombardowaniu stolicy:
Więcej wspomnień znajdziesz na stronie Audiohistoria.pl - Archiwum Historii Mówionej DSH i Ośrodka KARTA.
Kronika Filmowa 19/1945: Biuletyn Odbudowy Stolicy - most wysokowodny na Wiśle
Zobacz więcej materiałów Polskiej Kroniki Filmowej na stronie Repozytorium Cyfrowego Filmoteki Narodowej.
Mapa
Fotografia:
Zdjęcie satelitarne z 1945 roku - Źródło: Mapa historyczna z 1945 / Urząd m. st. Warszawy