26 lipca 1929
26 lipca w nocy płonący samolot runął na barak w okolicy ulicy Wołoskiej 86. Może się wydawać nieprawdopodobne, ale z katastrofy wyszedł cało zarówno pilot jak i robotnicy, którzy spali w baraku.
U steru pechowego samolotu zasiadał ppor. Orłowski z 1. pułku lotniczego, który wsławił się przeżyciem dwóch innych katastrof, między innymi pod Krakowem podczas lądowania wpadł na krowę. Tym razem pilot stracił nagle panowanie nad maszyną, która zaczęła spadać wprost na barak, w którym spało sześćdziesięciu robotników budujących szkołę Wawelberga i Rotwanda przy ulicy Wołoskiej 86. Na szczęście zarówno pilotowi jak i robotnikom udało się opuścić miejsce katastrofy zanim dach baraku zapadł się, a w samolocie zapaliła benzyna i doszło do wybuchu.
Feralnym tej nocy samolotem był Bleriot SPAD, jeden z 300 aeroplanów, w które trzy lata wcześniej zaopatrzyło się polskie lotnictwo. Niestety samoloty okazały się wadliwe, rozpadały się w powietrzu, gdyż miały elementy o wytrzymałości ledwie połowy założonej przepisami. Katastrof lotniczych na terenie Warszawy z udziałem tych i innych typów maszyn w dwudziestoleciu międzywojennym było znacznie więcej. W samym 1931 roku spadło na stolicę pięć samolotów, między innymi na Oczki, na Rakowcu i w kwietniu przy ulicy Marszałkowskiej 26 w okolicy placu Zbawiciela, na teren ówczesnego Ministerstwa Spraw Wojskowych (na zdjęciu), obydwaj piloci zginęli. Dwa razy spadały samoloty na Łazienki, w 1928 i w 1923 roku gdy włoska Balilla runęła obok Pomarańczarni, niestety pilot nie miał tyle szczęścia co ppor. Orłowski.
Źródło:
Rafał Jabłoński, Historie warszawskie nieznane, Warszawa 2012.
Mapa
Fotografia:
Straż pożarna usuwa szczątki samolotu Breguet 19, który uległ katastrofie na terenie Ministerstwa Spraw Wojskowych. W katastrofie zginęli por. Euzebiusz Żebrowski i ppor. Bronisław Lilkowski (1931) - Fot. Leon Jarumski/NAC