23 czerwca 1884
W czerwcu 1884 roku nawiedziła Warszawę jedna z największych powodzi w historii. Pod wodą znalazło się większość obszarów usytuowanych w pobliżu Wisły jak Powiśle, Wilanów czy Saska Kępa.
W dziewiętnastowiecznej Warszawie powodzie zdarzały się dość regularnie ponieważ Wisła była rzeką nieuregulowaną. 23 czerwca uderzyła na Warszawę z ogromną siłą kulminacyjna fala powodziowa jednej z największych powodzi w tamtym okresie:
„Pod nowym mostem fale uderzają z niezmierną gwałtownością o kamienne filary, a przechodzącym po moście zdaje się, iż lada chwila wpadną w szalony odmęt. Huk rozbijających się bałwanów jest ogłuszający tak dalece, iż przechodzącego po wyższej kondygnacji mostu pociągu kolei nadwiślańskiej prawie nie słychać. Woda kotłuje się z piekielną siłą, podpływając pod wysunięte mury cytadeli. Nadbrzeżne drzewa bądź zatopione są zupełnie, bądź widać tylko ich wierzchołki. Na drugiej stronie Wisły, pod fortem Śliwickiego, woda utworzyła niełatwo dające się objąć okiem jezioro. Drzewa gęsto tutaj rosnące nieśmiało wychylają z toni korony.”
Skutki powodzi dało się odczuć w większości położonych w pobliżu Wisły obszarów.
„W Wilanowie park całkowicie został zalany i woda dosięga tarasu pałacowego. Mieszkańcy zalanych wsi Gocławia, Gocławka, Siekierek obozują pod golem niebem w trwodze i oczekiwaniu. Wszyscy drżą zimna i braku ciepłej strawy. […] Wjazd dorożką na Czerniakowską absolutnie był niemożliwy. Pozostawiamy więc wehikuł a wsiadamy w czółno. Oryginalna to była podróż, nie wesołe przypomnienie Wenecji! Wjechaliśmy na podwórza fabryk i rozmaitych posesyj, pod okna domów. Do niektórych mieszkań parterowych z łatwością możnaby wprost z łodzią dostać się przez okno. Mnóstwo łodzi i czółen mijało nasze, lecz płynący na nich nie dla przyjemności używali tei wycieczki, ale celem odwiedzenia znajomych, o których byli niespokojni, lub też dla załatwienia interesów."
Znacznie ucierpiała także Saska Kępa odcięta praktycznie całkowicie od cywilizacji. Żywność dowożono koczującym mieszkańcom parostatkami i czółnami, choć i to nie zawsze było możliwe.
"Komunikacja z Saską Kępą za pomocą łodzi przewoźniczych ustała, tak z powodu niebezpieczeństwa, jak i dlatego, iż przewoźnicy za korzystniejsze dla siebie uważają chwytanie co woda niesie. Pomimo tak groźnego stanu Wisły znalazło się kilku „młodych" panów, którzy pragnęli namówić przewoźników do przejażdżki na Kępę, obiecując sowite wynagrodzenie. Nie znaleźli jednak posłuchu."
Po wybudowaniu wałów i bulwarów w XX wieku powodzie stały się rzadsze i mniej niszczycielskie dla miasta. Największa powódź dwudziestolecia międzywojennego to ta z 1934 roku.
Źródło: Kuryer Warszawski, 24 czerwca 1884
Fotografia:
Ulica Solec w czasie powodzi 1884 roku - Rys. B. Puc, B. Brochowski/Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa