11 czerwca 1877
XIX wieczna Warszawa widoczna na zachowanych zdjęciach i pocztówkach wygląda elegancko i schludnie. Ulice z przemykającymi nielicznymi dorożkami, wielkomiejskie kamienice urzekające architekturą, zielone parki i skwery zachęcające eleganckie damy i panów do spacerów i przechadzek. Jednak za tym idyllicznym obrazkiem kryła się warszawska codzienność, o której nie zawsze pamiętamy. Na łamach "Kuryera Warszawskiego" z 11 czerwca 1877 Bolesław Prus zwraca uwagę na szczególnie uciążliwą stronę mieszkania w XIX wiecznej Warszawie - problem śmieci.
Walka z zalegającymi śmieciami od wieków była dla Warszawy wyzwaniem. W XVIII wieku powstało wysypisko na Gnojnej Górze (dziś znajduje się tam taras widokowy na warszawskiej starówce), potem nieczystości z terenów należących do miasta wywoził powołany w połowie XIX wieku zakład karowy, zwożąc je ulicą Karową w stronę Powiśla. Jednak rozwiązania te wciąż były niewystarczające, zwłaszcza że prywatni właściciele posesji zobowiązani byli do rozwiązywania problemu we własnym zakresie, z czego całkiem często po prostu się nie wywiązywali.
Dzięki odwiecznemu zaniedbaniu spraw sanitarnych, dla posiadacza kamienicy śmiecie i brudy nie są bynajmniej artykułem obrzydliwym, ale – integralną częścią jego majątku. Zaduch bijący ze śmietników i tym podobnych zbiorowisk jest dla nich tym, czym turkot młyna dla starych młynarzy. Gdyby pewnego dnia podwórza przestały cuchnąć, właściciele domów straciliby wiarę w posiadanie, uważaliby się za wywłaszczonych z nieruchomości, a przynajmniej sądziliby, że Towarzystwo Kredytowe zniży im o 25% pożyczkę. Taką już jest siła nałogu, wobec której panna bez posagu i kamienica bez zapachu tracą na wartości. Przy tym – śmiecie w domu kamienicznika odgrywają rolę rezydentów albo ubogich kuzynów. Póki siedzą na miejscu, póty dobrze, lecz gdy ich zechcesz wypędzić, musisz
zaraz dać i na koszta podróży... A pieniędzy szkoda!... - komentował sytuację Bolesław Prus na łamach Kuryera Warszawskiego z 1877 roku.
Problemy sanitarne - płynące w środku miasta rynsztoki, brak kanalizacji, studnie usytuowane przy wychodkach i śmietnikach, brak skutecznych rozwiązań jeśli chodzi o pozbywanie się śmieci, powodowały wysoką śmiertelność w mieście. Średnia życia w tym czasie w Warszawie wynosiła 33 lata. Najwyższa śmiertelność przypadała w miesiącach letnich - od czerwca do sierpnia, kiedy upały powodowały szczególne zagrożenie w postaci szkodliwych wyziewów.
Bolesław Prus podaje nawet w artykule wg niego całkiem proste i skuteczne rozwiązanie problemu śmieciowego: palenie śmieci. Co zaś do sposobu usuwania śmieci, za najwłaściwszy uważalibyśmy zbiorowe palenie ich, ale to na popiół, na tabakę! Dotychczasowe bowiem przerzucanie z podwórek na Powiśle jest naprawdę zbrodnią.
Źródło:
„Kurier Warszawski” nr 126 z dn. 11 czerwca 1877 r.
Stanisław Milewski,Codzienność niegdysiejszej Warszawy, Warszawa 2010.
Fotografia:
Krakowskie Przedmieście, 1875 - Wolna domena, POLONA