Warszawa po wojnie: handel

Zdjęcie dla kartki: Warszawa po wojnie: handel Blur dla zdjęcia do kartki: Warszawa po wojnie: handel

Źródło: Fot. PAP/Stanisław Dąbrowiecki

21 marca 1947

Wiosną 1947 sytuacja gospodarcza gwałtownie się pogorszyła. Na rynku zaczynało brakować podstawowych towarów, ceny błyskawicznie rosły, a inflacja osiągnęła dwucyfrowy poziom (w roku 1946 - 26%, w 1947 - 39%). Nie bez wpływu na to była ostra zima. Sytuację pogarszał też fakt, iż od kwietnia 1947 roku przestały napływać dostawy UNRA*. Władze oczywiście oskarżały za taki stan rzeczy prywatną inicjatywę i wykorzystały trudności gospodarcze do rozpoczęcia "bitwy o handel". Brak zaopatrzenia w podstawowe towary żywnościowe, które uzupełniane były dostawami z UNRRA, zmusiły władze do utrzymania systemu kartek żywnościowych.

Na zdjęciu skrzyżowanie Chmielnej z Bracką z dwoma ważnymi dla warszawskiego handlu obiektami – sklepem przedwojennego Składu Win i Towarów Kolonialnych „Bracia Pakulscy” mieszczącym się w kamienicy przy Brackiej 22 oraz Domem Towarowym „Bracia Jabłkowscy” przy Brackiej 25. Na lewo od niego widoczna spalona kamienica przy Brackiej 23.

Więcej zdjęć z powojennej Warszawy na naszej aktualnej wystawie NA NOWO. Warszawiacy 1945-55. Zapraszamy do DSH!

*United Nations Relief and Rehabilitation Administration, (właściwie UNRRA) to organizacja powołana w 1943 roku, której celem było wspomóc wyzwolone obszary w Europie. Do Polski tą drogą w latach 1945-1947 trafiały miliony paczek żywnościowych, ale także m. in. odzież, sprzęt medyczny, maszyny budowlane i rolnicze.

Źródło:
Robert Maciej, Warszawa. Ballada o odradzającej się stolicy, Warszawa 2015.

Mapa

Fotografia:

Skrzyżowanie Chmielnej z Bracką z dwoma ważnymi dla warszawskiego handlu obiektami – sklepem przedwojennego Składu Win i Towarów Kolonialnych „Bracia Pakulscy” mieszczącym się w kamienicy przy Brackiej 22 oraz Domem Towarowym „Bracia Jabłkowscy” przy Brackiej 25. Na lewo od niego widoczna spalona kamienica przy Brackiej 23. Warszawa, marzec 1947. - Źródło: Fot. PAP/Stanisław Dąbrowiecki