20 sierpnia 1943
W akcji na strażnicę niemiecką w Sieczychach koło Wyszkowa poległ w nocy z 20 na 21 sierpnia 1943 Tadeusz Zawadzki "Zośka", harcmistrz, podporucznik Armii Krajowej, jeden z bohaterów „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego.
Tadeusz Zawadzki urodził się w Warszawie w 1921 roku. Mieszkał przy ulicy Koszykowej 75 (budynek stoi do dziś), uczęszczał do Liceum im. Stefana Batorego, gdzie poznał Aleksego Dawidowskiego "Alka" oraz Jana Bytnara "Rudego", swoich przyjaciół, przyszłych towarzyszy broni i bohaterów powieści Aleksandra Kamińskiego. W czasie okupacji działał w małym sabotażu, wszedł do kierownictwa Szarych Szeregów i objął komendę nad hufcem „Mokotów Górny”. Brał udział w wielu akcjach polskiego podziemia, ostatnią z nich okazała się ta w Sieczychach.
Zygmunt Kujawski, uczestnik akcji w Sieczychach wspomina:
"(...) Skoczyłem do walki. Skoczyłem w wyłom z zasieków, podczołgałem się i w tym momencie przed sobą zobaczyłem na ścianie strażnicy białą postać w bieliźnie ze szmajserem. Jak się potem okazało komendanta tej strażnicy, który strzelał w naszym kierunku. Dwa razy do niego strzeliłem, ale chybiłem, potem mi się pistolet zaciął. Zacząłem krzyczeć "Hände hoch!", "Stój cholero!", a ten do mnie siekał ze szmajsera. Czułem niemal jak pociski koło mnie wpadają w piach. Zdołałem zmienić magazynek i wtedy rzeczywiście skutecznie strzeliłem - z tego pojedynku jakoś wyszedłem obronną ręką. Wyrwawszy temu poległemu Niemcowi pistolet maszynowy, pobiegłem do przodu od frontu budynku i trafiłem na tragiczny moment, bo dowódca całej tej akcji "Zośka", czyli Zawadzki Tadeusz, został ciężko ranny. Jak dobiegłem do niego stwierdziłem tylko rozległą ranę u dołu klatki piersiowej w okolicy serca z ogromną raną wylotową w okolicy nerki prawej. W tej sytuacji stwierdziłem, że wszelka moja pomoc jest daremna. Był już konający i za chwilę na moich rekach zmarł."
Inny uczestnik rozbicia strażnicy opowiada:
"Zośka" był dla nas wszystkim. Był jakimś i ojcem i przyjacielem... Trudne do określenia czym. Pamiętam moment, kiedy po akcji w Sieczychach, zrobiliśmy postój, taki mały jak gdyby apel. Była zbiórka w szeregu wszystkich, którzy wtedy byli przy drodze. Wydano rozkaz wyłożenia broni, która została: chodziło konkretnie o granaty, o filipinki przed sobą. Pod drzewem nieopodal leżał "Zośka" przykryty takim kocem, twarz odsłonięta, wyglądał jakby spał. Uśmiechnięty był. Nie przyglądałem się kolegom, bo stałem dosłownie na lewym skrzydle ostatni (...), ale w tym momencie kiedy było już tak bardziej oficjalnie powiedziane, że "Zośka" od nas odszedł, że zginął, to ja płakałem, stary chłop, stary zabijaka. Nie płakałem w ogóle, w życiu płakałem raz w '39 roku, kiedy mundur zdejmowałem. To był mój drugi płacz".
Grób Tadeusza Zawadzkiego znajduje się na Powązkach Wojskowych.
Fotografia:
Tadeusz Zawadzki "Zośka" - Wikimedia Commons, domena publiczna