Warszawiacy oglądają zaćmienie słońca

Zdjęcie dla kartki: Warszawiacy oglądają zaćmienie słońca Blur dla zdjęcia do kartki: Warszawiacy oglądają zaćmienie słońca

Fot. Zdzisław Wdowiński/PAP

30 czerwca 1954

Na zdjęciu wykonanym dokładnie 30 czerwca 1954 o godzinie 13.00 warszawiacy oglądają na placu Konstytucji zaćmienie słońca.

Było to ostatnie widoczne w Polsce (Suwalszczyzna) pełne zaćmienie Słońca, choć w Warszawie można było oglądać tylko częściowo przysłoniętą tarczę słoneczną. Na kolejne całkowite zaćmienie będziemy musieli poczekać do roku 2135, a w Warszawie do roku… 2681.

Zaćmienie z 1954 roku najlepiej widoczne było na Suwalszczyźnie, wobec czego tam wybrali się naukowcy i badacze w celach obserwacyjnych. W Sejnach na wieżach klasztoru rozpięto antenę do komunikacji radiowej, na miejsce obserwacji na boisku przed szkołą podciągnięto też kable elektryczne. Codziennie urząd meteorologiczny przekazywał specjalne zaćmieniowe prognozy pogody. Z Warszawy wyruszyły także samoloty asekurujące obserwatorów w razie niepogody, przygotowane do wykonania zdjęć lotniczych. Choć dzień zaćmienia zapowiadał się pochmurnie, do 13.00 wypogodziło się. Podczas samego zaćmienia niebo przybrało specyficzną barwę seledynowo-błękitną, która nie odpowiadała ani świtowi, ani zmierzchowi. Na lewo od Słońca widać było Wenus. W czasie całkowitości zaćmienia temperatura otoczenia obniżyła się o 4,5 stopni Celsjusza.

A tak Bolesław Prus opisywał swoje wrażenia z innego całkowitego zaćmienia słońca w Polsce w 1887 roku:
„[…] Jest niby ciemno, a jednak wszystko widać, jest mrok burzowy, lecz obłoki nie mają burzowego wyglądu. Oczy moje coś widzą, ale ja nie umiem tego określić. Brak mi nawet porównań, tylko wielki żal który rozpiera mi serce, może znaleźć porównanie […]. Zaćmienie… Już nie widzę sekundnika na zegarku, ręce dygoczą jakbym komu wygrażał. Zapalam jedną zapałkę, drugą. Daję za wygraną sekundom, minutom, barwom, wszystko leci mi z rąk, nie wiem na co pierwej popatrzeć. Cały horyzont od bliskich piasków do zenitu napełnia jakiś sinawy mrok […]. Na południowym horyzoncie, tuż przy ziemi ciągnie się długi na łokieć pas światła barwy żółtawo-rudej przysypanej sadzą. Ach jak smutno, jak smutno… to jest raczej stroskanie świata… Z jakiego powodu? może ziemia myśli i oto teraz wyobraża sobie straszną epopeję, kiedy gasnące słońce, to ukochane słońce, zamiast światła będzie rzucać tylko pomrokę? […]. Nagle zniknęła sina ciemność z widnokręgu i ów czarny delikatny pył z zachodnich obłoczków, które wnet zbielały… Już po zaćmieniu całkowitym! […]” oraz „Wy ludzie dobrzy nie sądźcie, że zupełne zaćmienie słońca, nawet przy dniu pochmurnym, należy do tuzinkowych zjawisk. Ja także je widziałem w biednej Mławie przy chmurach, a owe półtory minuty, przez które trwało uważam za najszczęśliwszą chwilę w moim życiu.”

Warto dodać, że to przeżycie wywarło ogromny wpływ na Bolesława Prusa, między innymi zainspirowało go do opisania zjawiska na kartach powieści "Faraon".

Źródła:
Ostatnie całkowite zaćmienie Słońca w Polsce (1954)
19 sierpnia 1887, całkowite zaćmienie Słońca

Fotografia:

Warszawa 30.06.1954. Całkowite zaćmienie Słońca. Nz. plac Konstytucji, warszawiacy obserwują zjawisko astronomiczne przez klisze, błony fotograficzne i przydymione szkiełka. - Fot. Zdzisław Wdowiński/PAP